myślałam że odejde ze wsyztskich serii ^^ i skończę ten świat blogowy ale znalazł się temat interesujący i wciągający mnie.
kiSS - 5400534
bohaterka to Paula Osłońska lat 18. Grać ją Keira Knightley.
Jak się dostane będzie i charakter i reszta.
Oto próbka:
Twardo stąpała w wysokich glanach. Czarny płaszcz kończył się tuż nad kolanami. Wiatr podwiewał patkę szemrząc znaną jej już melodię. Czerwony kaptur i arafatka nadawały jej kontrastu. Charakteru, którego nie miała. Stała nad przepaścią. Gdzie to było? nie pamiętam. Kiedy? Chyba zima. Tak wtedy. Pamiętam jak skostniały mi palce, trzy dni później leżałam w szpitalu z zapaleniem płuc. Ale warto było. Nazywała siebie Bezimienną, stwierdziła, że zmarnowała życie, choć dopiero zaczynała żyć. Smakować jej od najgorzkniejszej strony. Na oko miała siedemnaście lat. Gdy ją zobaczyłam po prostu stała. Wpatrzona w widnokrąg miasta, które kładło się do snu. Gra tysięcy świateł, billboardów „dających po oczach”, zmęczonych ludzi, trąbiących aut coraz ciszej. Znalazłam idealnego człowieka. Wolnego. Wspaniałego. Byłam od niej może z dziesięć metrów. Wiedziała, że tam jestem, ale się nie odwróciła. Nigdy się nie odwróciła. Zrozumiałam wiele. W tej ciszy. Niby ckliwy, samobójczy widok, ale wart dla duszy miliony. Tyle błędów nie do ocalenia, lecz żyję dalej. Świat stanął przede mną otworem. Powiedział „wejdź i poznaj”. Mówił to wszystkim, którzy zaszli, aż tu. Weszli w głąb siebie. Zaprowadził ich nad przepaść karząc obserwować ją. Nie wszyscy byli gotowi. Powiedział to szczerze. Że nie każdy zrozumiał.
Chwila i Jutro. Teraźniejszość i Przyszłość. Jak może być, jeśli zapanujemy nad Chwilą. Skupić się na niej z całych sił i pozwolić by trwała. Nie pozwalając jej zapanować nad wspomnieniami. One nas wykreowały. Żyją w nas i przychodzą gdy zapominamy o nich. Paradoks. Ujrzały w nas światełko na Jutro. Ona tam stała cały czas. Uśmiechała się. Chciałam odejść. Wystarczało mi prania mózgu. Myśli niedokończone, słowa wypowiedziane i siedzące głęboko gdzieś wyszły, chwile dobre i złe jak notatki wyrwane z zeszytu. Wiatr zaczął szeptać mi tekst.
„Nie wiem jakie jest znaczenie walki
I nie wiem dlaczego muszę się bać
Nie wiem dlaczego prowokuję
I mówię to o czym nie myślę
Nie wiem dlaczego tak postępuję
Wiem, że nie jest dobrze”
Czułam się obserwowana, a zarazem chciałam by ktoś to widział. Walczyłam z przyzwyczajeniem ucieczki. Tak po prostu wziąć nogi za pas i biec. Przed siebie. Uciec od tego. Uciec od niej. To ona. Nie Świat. To JA. Nie ONA. Zaszłam - tam daleko. Weszłam - w umysł. Chciałam usłyszeć coś innego. Puste słowa bez pokrycia: „że będzie dobrze, że się uda, że zapomnę, że zacznę wszystko od nowa”. I znów TO. Człowiek nigdy nie zrozumie. Siebie. Słów. Uczuć. Innych. Nie chce, nie potrafi. Wszystko i nic. Następny paradoks. Znaleźć się na zakręcie? A może to zwykłe skrzyżowanie? Ale nie. Tam jest przepaść. Podeszłam do Bezimiennej. Nie spojrzała na mnie. Stała. Oddychała. Otulał ją wiatr. Ten sam, który mnie przerażał.
- Nie potrafię się otworzyć. Znaczy jestem wśród ludzi śmieję się, rozmawiam….Ale gdy przychodzi co do czego - nie umiem. Nie potrafię się zwierzać.Nie potrafię okazać, że jestem w czymś słaba zwłaszcza psychicznie. Wolę nałożyć maskę – tak jest łatwiej. Chcę pomagać innym, radzić, wypytywać... nie potrafię mówić o sobie. – wypowiedziała te słowa szeptem. Szybko jakby ktoś miał ją za chwilę zrzucić ze skały. Spojrzałam w jej oczy. Nigdy nie zapomnę tego widoku. Jestem głupia. Tchórzę, kłamię, stwarzam iluzję, że żyję jak chcę nie rozumiejąc niczego. Ani siebie, ani innych. Odpowiedziałabym coś gdybym tylko potrafiła. Czy to dobry czas na ucieczkę. Zaczął sypać śnieg, nie! To tylko kontaminacja wytworu mej wyobraźni. Zdeformowałam swoją rzeczywistość, zmieszałam niepotrzebne elementy, które się ze sobą kontrastowały. Alogiczność. Świat zaczął wirować. Mój. Niespójna przestrzeń ukazała obraz parodii i karykatury. On pokazał, że nie trzeba się bać. Stawić czoło sobie. Znów to niekontrolowane skojarzenie rządzone halucynacją. On i Ona. To ta sama osoba? Tak i Nie? Ile jeszcze poznam postaci…. Spirytualizm. Przede mną dzieło mojego życia, wyraźnie zarysowało się w psychice ze zdwojoną siłą. Uśmiechało się? Podawało rękę? Niepewnie się odwróciłam. Cisza i miasto. Zrobiłam krok do przodu. Jak Ona stanęłam nad przepaścią i skoczyłam. To tylko przeświadczenie o absurdalności jestestwa. Nie spadłam.
Ja? – żyję i rozumiem
On? – szuka i pokazuje
Chwila? – naucza
Teraźniejszość? – trwa wraz ze mną
Jutro? – czeka z otwartymi ramionami
Przyszłość? – cieszy się ze zwycięstwa
Wiatr? – niesie ze sobą melodię
Paradoks? – bawi się w chowanego na otwartym polu
Ona? – stoi tam i czeka na innych.
|